Wodospad Glanni

geoislandia
geoislandia 5 min. czytania

Z wodospadem Glanni jest trochę jak z czerwonymi skałami Rauðhólar. Obie atrakcje te znajdują się przy drodze, są łatwo osiągalne, ale często pomijane przez turystów, którzy pędzą do głównych i najsłynniejszych miejsc na mapie Islandii. Oczywiście to zrozumiałe – my też często tak robimy – ale jeżeli uda Ci się wcisnąć do planu podróży wodospad, o którym w tym tekście opowiadamy, to jesteśmy pewni, że nie będziesz zawiedziony. Poznaj Glanni!

Jak dojechać do Glanni?

Wodospad Glanni znajduje się około 100 kilometrów na północ od Reykjaviku, a przejazd samochodem zajmuje ponad godzinę. Idealny dystans na jednodniową wycieczkę, zwłaszcza przy tak ładnej pogodzie, jaką mieliśmy dzisiaj. Kocyk, termos, przekąski i nic tylko wypoczywać nad rzeką Norðurá, z której spada Glanni. Nieopodal wodospadu znajduje się też znany w tej okolicy krater wulkanu Grábrók, na który został poprowadzony bardzo ładny, krótki i prosty szlak. Warto połączyć te dwa punkty, które mogą być celem podróży albo tylko przystankiem.

Z Reykjaviku jedziesz na północ drogą numer 1. Przejeżdżasz podmorski tunel Hvalfjarðargöng, omijasz miasto Akranes i Borgarnes, a następnie kierujesz się w stronę Akureyri. Tuż przed uniwersytetem w Bifröst skręcasz w prawo na parking, z którego dotrzesz nad wodospad Glanni.

Spacer nad Glanni

Z parkingu, który znajduje się przy polu golfowym oraz który widzisz na powyższej fotografii, dzieli Cię tylko parę minut (około 150 m) piechotą do platformy widokowej nad wodospad Glanni. Szlak jest prosty, wiedzie przez ciekawą roślinność oraz pole lawowe Grábrókarhraun i w większości został wyłożony żwirem. Jest dobrze oznakowany, choć żadne drogowskazy nie są potrzebne, ponieważ szum wody, który słychać tuż po wyjściu z samochodu prowadzi w dobrą stronę.

Nie da się tu zmęczyć (choć jednak z dzieckiem wszystko jest możliwe) i aż trudno uwierzyć, że tak mało mówić się o tym miejscu. Dziś było jednak dosyć dużo ludzi (może siedem osób w sumie), tak więc sami nie byliśmy. Jednak wciąż nie wydaje nam się, aby to miejsce było super popularne, a jest idealne na przystanek dla tych, którzy podróżują między południem a północą oraz na rodzinny piknik, który właśnie postanowiliśmy sobie zrobić.

Jest kilka miejsc, do których można podejść. Po pierwsze jest to platforma widokowa, która znajduje się najbliżej parkingu. Kiedy ujrzeliśmy z niej wodospad, to szczerze nas zaskoczył, że jest taki duży (OK, może nie jest jednym z największych na Islandii, ale też nie jest on jakiś malutki). Spodziewaliśmy się, że będzie właśnie mniejszych rozmiarów i bardziej kameralny, a tu właśnie takie zaskoczenie – oczywiście pozytywne! Kajetanowi bardzo spodobał się ten cud natury i szybko dobry humor mu wrócił. Biegał po platformie, jednak trzeba pilnować tu dzieci, bo mogą czmychnąć za barierkę.

Wodospad Glanni oznacza jasny lub świetlisty, a nazwa tego wodospadu wzięła się stąd, że spadające i pieniące się wody oraz głazy pod nimi właśnie takie są. Popatrzcie na ten widok.

Następnie patrząc na wprost na wodospad, można z platformy skręcić w lewo i podejść do brzegu rzeki Norðurá, przy której jest cicho i spokojnie. Woda płynie tak powoli i delikatnie, że nikt by nie przypuszczał, że zaraz będzie miała swój potężny spadek. Tak w ogóle, to w okolicy jest całkiem dużo rzek i zbiorników wodnych (zresztą tak jest na całej Islandii), które obfitują w ryby – nawet można zobaczyć tutaj skaczące łososie! My jednak żadnej nie widzieliśmy, ale wiemy, że na przykład nad rzekę Norðurá przychodzą na łowy rybacy. My łowić nie będziemy, ale na pewno przyjedziemy tu nie raz – albo właśnie nad tę rzekę, wodospad Glanni lub jakieś jezioro, których w pobliżu jest wiele.

Skręciliśmy w lewo i po kilku minutach znaleźliśmy się na mini plaży i łące, na której się rozłożyliśmy. Zrzuciłam kurtkę, odłożyliśmy plecak, torbę, aparaty, telefony i położyliśmy się na mocno nagrzanym podłożu. Wiatr na chwilę zamilkł, więc zrobiło się gorąco. Kajtuś zaczął się dobrze bawić, bo bardzo spodobała mu się okolica, a zwłaszcza skałki, po których chciał się wspinać.

Następnie podeszliśmy kawałek w górę rzeki i ponownie zachwyciliśmy się tym terenem. Jest tu po prostu ślicznie! Wyczytałam gdzieś, że w tych okolicach (zwłaszcza pola lawowego) żyją trolle i elfy, jednak żadnego nie udało nam się spotkać – chociaż może Kajtusiowi się udało?

Mapa

Przez geoislandia
Śledź:
Jestem przewodniczką po Islandii, która z miłości do skał magmowych w 2016 roku przeprowadziła się z Krakowa do Reykjaviku. Strona Geoislandia to połączenie mojej pasji do geologii, turystyki i Islandii, na której publikuję przewodniki turystyczne oraz pomagam zaplanować najlepszą podróż do tej baśniowej krainy lodu i ognia!
Zostaw komentarz