Na pierwszą samodzielną podróż w interior wyspy wybraliśmy drogę przez płaskowyż Kjölur, która jest jedną z prostszych do przejechania, ale przy tym jest naprawdę bardzo atrakcyjna. Odwiedziliśmy bajeczne góry Kerlingarfjöll z obszarem geotermalnym Hveradalir, a także gorące źródła Hveravellir. Jednego dnia przejechaliśmy 569 km – kto jest gotowy na taką podróż?
Do tej pory podróżowaliśmy tylko do miejsc, do których mogliśmy dotrzeć naszym małym, firmowym samochodem (Toyota Aygo) i wbrew pozorom bardzo dużo udało nam się zobaczyć. Jednak ogrom bajecznych atrakcji znajduje się poza utartymi szlakami, do których dostać się można już tylko samochodem z napędem na cztery koła. Dlatego w tegoroczne wakacje wreszcie zdecydowaliśmy się wypożyczyć takowy samochód i zagłębić się w naszą piękną wyspę. Podróż w interior Islandii górskimi drogami, jest możliwa tylko samochodem 4×4, a także w określonych miesiącach letnich, kiedy na wyżynach nie zalega śnieg. Do tego na taką wyprawę należy się trochę lepiej przygotować, ponieważ jeździ się po dużo trudniejszym terenie, z dala od cywilizacji. Dlatego zapasy jedzeniowe, przedmioty, które mogłyby się przydać podczas jakiejś ewentualnej awarii i dodatkowe ubrania są niezbędne! Warto również pamiętać, że sama jazda po wyżynach jest po prostu bardziej wymagająca, dlatego osoby, które nie czują się zbyt pewnie za kierownicą, powinny odpuścić prowadzenie samochodu.
Jednak to nie jest tak, że wszystkie trasy na islandzkich wyżynach są trudne, ponieważ są też prostsze. Natomiast zawsze, kiedy droga oznaczona jest literą F (czyli są to tzw. F-roads), obowiązkowo należy poruszać się samochodem z napędem na cztery koła. Jeżeli zastanawiasz się, czy wybrać SUV, czy samochód terenowy, to w zasadzie zależy to od trasy, którą zamierzasz przejechać. W przypadku prostych F-road’ów wystarczy SUV, ale są drogi takie, które wymagają specjalnie przystosowanych do trudnych, islandzkich warunków samochodów terenowych. Tak, więc zanim zdecydujesz się na wypożyczenie samochodu, zorientuj się, jaki jest stan dróg, które planujesz przemierzyć.
I my na swoją pierwszą samodzielną podróż w interior Islandii (wcześniej byliśmy w interiorze np. w górach Landmannalaugar przy okazji współpracy z Guide To Iceland) wybraliśmy stosunkowo proste drogi górskie i zdecydowaliśmy się na samochód: Ford Kuga. Udaliśmy się w podróż z południa na północ Islandii drogą nr 35, odwiedzając przy tym góry Kerlingarfjöll z obszarem geotermalnym Hveradalir (F347), a także gorące źródła Hveravellir (F735).
Droga (F)35
Droga 35 (inaczej Kjalvegur lub Kjölur) jest podzielona na dwie części. Pierwsza z nich, która wiedzie z miasta Selfoss do wodospadu Gullfoss, nazywa się Biskupstungnabraut i jest to odcinek utwardzony, możliwy do przejechania każdym rodzajem samochodu. Natomiast druga część, to trasa, która została poprowadzona od wodospadu Gullfoss przez płaskowyż Kjölur, aż na samą północ Islandii i jest to długi odcinek żwirowy, wyboisty z wieloma kamieniami, dziurami i większymi kałużami do przejechania. Niegdyś była to droga oznaczona literą F, a więc był to F-road (i wciąż niektórzy nazywają tę drogę F35), jednak obecnie jest to po prostu droga nr 35, która jest przejezdna nawet zimą. Pomimo tego, że wiedzie ona przez islandzki interior, to na tę trasę nie jest wymagany samochód z napędem na cztery koła. Niemniej jednak jest to odcinek bardziej wymagający, męczący i SUV-em, czy terenówką po prostu ma się dużo większy komfort jazdy. Co prawda minęliśmy kilka mniejszych samochodów, ale sami nie zdecydowalibyśmy się na jazdę przez Kjölur małym, miejskim samochodem.
Jednak niewiele osób wybiera drogę nr 35 tylko po to, by ją przejechać ot tak. Faktycznie może to być ciekawa alternatywa dla drogi nr 1, ale zdecydowana większość podróżnych wybiera ją, by dotrzeć w góry Kerlingarfjöll oraz na obszar geotermalny Hveravellir – a do tych atrakcji można dojechać już tylko samochodem 4×4.
Droga nr 35 latem i przy dobrych warunkach pogodowych nie jest trudna i naszym zdaniem jest idealna dla tych, którzy się trochę obawiają samodzielnej jazdy przez interior. Dla osób, które się zastanawiają, czy wybrać Kerlingarfjöll, czy Landmannalaugar, to zdecydowanie wygrywa Kerlingarfjöll – dużo łatwiej tam dojechać, chociażby, dlatego że nie ma przejazdów przez rzeki. Jednak niemal cały czas prowadzi ona przez surowe i jałowe tereny – po żwirze, dziurach i kamieniach – dlatego trzeba jechać naprawdę bardzo ostrożnie i nastawić się na większe zmęczenie. Trasa zaczyna się całkiem przyjemnie, ponieważ za wodospadem Gullfoss (kierujemy się dalej na północ) jest jeszcze kawałek asfaltu. Jednak wkrótce zamienia się on w wyboistą drogę.
Kjalvegur, choć surowa, jest piękna. Jest też jedną z najdłuższych dróg na Islandii bez postoju, dlatego ma się wrażenie, jakby się było na końcu świata. Przejeżdża się pomiędzy dwoma lodowcami – Langjökull i Hofsjökull, a także nad rzekami Ölfusá i Hvítá, a w końcu, już na północy, obok jednego z największych islandzkich jezior, Blöndulón. Ciekawostką jest to, że była ona uczęszczana za czasów wikingów i nie miała najlepszej reputacji – była niebezpieczna i ponoć nawiedzona. Jeżeli chodzi o długość przejazdu, to z parkingu przy wodospadzie Gullfoss do miasteczka na północy Islandii, Blönduós, jest to 194 km, czyli 3 godz. 45 min trudniejszej jazdy samochodem.
Góry Kerlingarfjöll z obszarem geotermalnym Hveradalir
Po godzinie i dwudziestu minutach jazdy samochodem z Gullfoss docieramy do rozwidlenia drogi i skręcamy w prawo na drogę górską F347, która prowadzi nas na teren gór Kerlingarfjöll. Warunki drogowe są w zasadzie identyczne jak na trzydziestce piątce. Jedziemy do doliny Ásgarður, gdzie znajduje się górski resort, w którym można przenocować. Znajduje się tam kemping, tak więc można spać pod własnym namiotem, ale są też górskie chatki i z tego, co udało nam się zauważyć, to całkiem fajne są tam warunki (tylko oczywiście jest drogo).
Z tego miejsca można udać się na jedną z wielu tras trekkingowych, a najpopularniejszymi są:
- Dookoła gór Kerlingarfjöll (47 km, 3 dni wędrówki)
- Po szczytach Kerlingarfjöll (7 km, 6 godzin)
- Do obszaru geotermalnego Hveradalir (3 km, 2-3 godziny)
Można również podejść do gorącego źródła Borholan, w którym oczywiście można się wykąpać.Znajduje się ono około 2 km od resortu.
My po krótkiej przerwie i zrobieniu kilku pamiątkowych fotografii, jedziemy dalej – wyżej – w stronę obszaru geotermalnego Hveradalir. I tutaj droga zaczyna się robić trudniejsza. Pniemy się coraz wyżej, jest dosyć stromo i kamieniście, nie tak dużo miejsca dla dwóch mijających się samochodów, ale z drugiej strony trasa ta nie jest znowu jakoś wybitnie trudna. Ten odcinek, który pokonujemy, można odbyć pieszo, jednak my – biorąc pod uwagę możliwości naszego dwulatka – zdecydowaliśmy się na podjechanie samochodem.
Kiedy wysiedliśmy z samochodu, mieliśmy ochotę od razu do niego wrócić, ponieważ wiało tak niemiłosiernie, że po prostu się baliśmy. Jednak inni turyści, którzy nas minęli, powiedzieli nam, że kiedy tylko zejdziemy na dół, na pola geotermalne, to wiatr przestanie nam dokuczać i będziemy mogli się cieszyć tą piękną okolicą. Tak też zrobiliśmy, jednak zejście w tym porywistym wietrze i bardzo wąską ścieżką z niewielkimi, drewnianymi schodkami ostro w dół, nie należało do najwygodniejszych. Trochę też padało, a więc było ślisko, ale ostatecznie daliśmy radę i znaleźliśmy się w bajecznej krainie.
Nie spodziewaliśmy się, że góry Kerlingarfjöll są tak piękne, a obszar geotermalny Hveradalir, który znajduje się na ich obszarze, jest tak spektakularny. Niesamowity kontrast robią pomarańczowe wzgórza, których stożki pokryte są czapami bielusieńkiego śniegu. Do tego gęste opary gorących źródeł, błękitne strumienie oraz szmaragdowa zieleń, która pokrywa fragmenty niższych partii gór. Nie da się nie zakochać!
Zeszliśmy na dół i znaleźliśmy się na obszernych polach geotermalnych Hveradalir. Spacerowaliśmy po nich około godziny, choć można spędzić tutaj dużo więcej czasu.
Obszar Kerlingarfjöll zajmuje około 150 km², a ich szczyty mają 1400 m n.p.m. Powstały one około 10,000 lat temu podczas wybuchu wulkanu, a wcześniej na tym terenie znajdował się lodowiec. Dziś widzimy jego resztki, które przykrywają wyższe partie gór. Intensywny kolor pomarańczowy zawdzięczają ryolitom, a pozostałe (odcienie zieleni, żółci, czerwieni, rdzy) wydobywającym się z gorących źródeł minerałom.
W Hveradalir spędziliśmy trochę ponad godzinę, a następnie, po ogrzaniu się i posileniu w samochodzie, ruszyliśmy w stronę kolejnego obszaru geotermalnego, Hveravellir.
Obszar geotermalny Hveravellir
Po ponad godzinie jazdy z Hveradalir dotarliśmy do Hveravellir – wiem, nazwy podobne, mogą się mylić, ale to dwa różne miejsca.
Hveravellir to rezerwat przyrody, który obejmuje obfite w gorące źródła pole geotermalne. Znajduje się ono na północny wschód od lodowca Langjökull i często miejsce to nazywane jest oazą, ponieważ jego otoczenie jest niezwykle surowe. I tak jak to bywa w takich miejscach, tutaj również możemy podziwiać wyziewy wulkaniczne, które głośno syczą oraz najróżniejsze bulgoczące, często błotne, gorące źródła. Hveravellir bardzo łatwo i przyjemnie się zwiedza, ponieważ pomagają w tym zainstalowane na jego terenie drewniane kładki, które też świetnie wkomponowują się w otoczenie.
Spacerowaliśmy około godziny w towarzystwie baranów, które niewzruszone wyziewami wulkanicznymi, pasły się na tej gorącej ziemi. Ciekawe dla nas było również to, że wszystkie fumarole i gorące źródełka były podpisane, tak więc każdy obiekt został nazwany i ma swoją historię.
Z Hveravellir pojechaliśmy dalej na północ, do miasteczka Blönduós, gdzie zrobiliśmy sobie dłuższy przystanek. Zastanawialiśmy się, czy nie zostać tam na noc, ale stwierdziliśmy, że nie ma to, jak wyspać się w domu, więc wróciliśmy do Reykjavíku – tym razem główną drogą numer 1!