Czy wiesz, że w Islandii nie ma jednego, ale trzynastu „świętych Mikołajów”? Choć tak naprawdę nie są to Mikołajowie, a Świąteczne Chłopaczki. Niegdyś wcale nie były one tak przychylne dzieciom, a dziś faktycznie pełnią rolę świętego Mikołaja, dlatego w dużym uproszczeniu się je do niego porównuje. Przynoszą one drobne prezenty dzieciom, do których od 12 do 24 grudnia przychodzą z odległych gór. Ale… co one mają wspólnego z geoturystyką?
A mianowicie to, że najpopularniejsza werjsa mówi, że Jólasveinarnir (Świąteczne Chłopaczki) pochodzą z gór, które wznoszą się nad jeziorem Mývatn. Dokładniej chodzi o sklane miasto Dimmuborgir, które jest jedną z największych atrakcji okolic jeziora i które tym samym jest geologicznym fenomenem.
Uważa się, że Dimmuborgir stworzyły erupcje wulkaniczne ok. 2300 lat temu z rzędów kraterów szczelinowych Þrengslaborgir i Lúdentarborgir. Płynąca lawa musiała natknąć się na jakąś przeszkodę i utworzyła jezioro lawowe o średnicy 2 km, które ochładzając się od góry tworzyło twardą powierzchnię, ale wciąż będąc zasilane przez magmę, pogłębiało się ono od dołu. Jezioro to znajdowało się prawdopodobnie na dawnym terenie podmokłym, gdzie występowało dużo wód gruntowych. Dlatego pod wpływem gorąca i ciśnienia woda ta zaczęła parować i tworzyć pęcherze pary wodnej, które unosiły się do góry i wokół których zestalała się lawa. Kiedy blokada przepływu lawy ustąpiła, teren zaczął się zapadać i pozostawił po sobie te fascynujące formacje lawowe, czyli bajeczną krainę lawową, Dimmuborgir.
Odchodząc na chwilę od ciekawostek geoturystycznych wrzucam najnowszy film o islandzkich tradycjach świątecznych.
Gleðileg jól!